poniedziałek, 9 lutego 2009

Alicetea bez Alice

Zimą ludzie różnie reagują na brak słońca i niskie tempertury. Jedni chorują, drudzy łamią kończyny, a Alicja postanowiła zostawić zespół...
Decyzję podjęła już na początku stycznia, ale miesiąc trwały negocjacje warunków jej odejścia. Ostatecznie zrobiła balet i zgodziliśmy się ją puścić, ma swoje życie, jak chce przez nie kroczyć bez 7 krasnoludków, jej sprawa.

Alicję poznaliśmy w 2003 roku, kiedy Niecu przyprowadził ją na próbę w wynajmowanej wówczas hurtowni przy ulicy Czarnej w Radomiu. Od tamtego czasu zrobiliśmy kilkadziesiąt numerów, zagraliśmy mnóstwo koncertów, konkursów, festynów, baletów, nagraliśmy dwie demówki i jeden album studyjny. Na pewno nie miała z nami łatwego życia ale też się nie nudziła. Zawdzięczamy jej coś więcej niż nazwę, dzięki za te lata, Mały Szkodniku, Wiewióro, Pieczonko, Miśka.
I tak wiadomo, że jeszcze kiedyś razem zagramy.



Al Icja nawołuje wiernych do dżihadu w lubelskim Graffiti



"Time to say goodbye" czyli po naszemu "Nara"



Specjaliści obliczyli, że podczas tego koncertu w Dębnie przeszła... samą siebie



Po balecie w G2



a tutaj dam taki przewrotny opis, żeby śmiesznie lekko było. Palladium



Z nagrodą za osobowość sceniczną podczas Ostróda Reggae Festiwal '08


O odejściu Alicji powiedzieli:

Show must go on
Farrokh Bulsara, Queen

Jej odejście to prowokacja państw wysoce uprzemysłowionych, to zamach na wolnych ludzi, którzy mają prawo śpiewać godnie za godne wynagrodzenie
Manu Chao

Nas też zostawiła ale z innych powodów
Jerry Cantrell, Alice in Chains

Alice, Alice, who the fuck is Alice?
Chris Norman, Smokie

Odeszła to odeszła, karuzela idzie dalej
Demon, Alicetea

poniedziałek, 31 marca 2008

Debiut albumowy ALICETEA!!!


Pierwszy news w nowym roku zostawiliśmy na specjalną okazję i wreszcie jest.
ALICETEA WYDAJE PŁYTĘ!
Tytuł debiutanckiego albumu to "Muzyka Moja Broń" i wydany zostanie 7 kwietnia przez Lou & Rocked Boys z Wrocławia.





Choć od pewnego czasu na różnych forumach pojawiały się pewne spekulacje, że płyta ta ma mieć 116 utworów, z czego wszystkie zapisane w formacie .jpg, to nie potwierdzamy tych informacji.
Kawałków będzie 11 i udało nam się utrzymać muzyczny format plików (choć przewagą zaledwie jednego głosu)


1. Rasta NinJah
2. Ogień
3. Głupcy
4. Nowy Exodus
5. Nastaffaraj
6. Radio Bagdad
7. Funky Koval
8. Lena Sambora
9. Reggae Horror
10. Serca Mać W Górę
11. Wieczności


Wszystkie utwory zostały zrealizowane, zmixowane i zmasterowane bez użycia sztucznych konserwantów w K&K Studio przez duet egzotyczny 96 Studio Project, poza ostatnim utworem, do którego obowiązek przyznania się ma Alfath i studio Wgarajou.



Nad okładką jak i całym projektem graficznym digipacka siedziało kilka osób i bardzo długo nikomu nie udawało się utrafić w charakter Alicetea, dopóki niejaki Ozzo, bliżej nieznany nam człowiek, przedstawił koncepcję "Ogólnierzeczbiorącpierdolnika". Tak, to było to czego szukaliśmy!


Album promują/pogrążają dwa single: Rasta NinJah i Głupcy. Patronat nad "Muzyką Moją Bronią" wzięły takie media jak: Radio Bis, cgm.pl, Free Colours, Radio Index, reggaenet.pl, Radio Afera, Radio Kampus, Radio Żak, rumor.pl, independent, literki L i P oraz cyfra 5.


Słuchajcie więc i kupujcie, albowiem część zysków ze sprzedaży przeznaczona będzie na cel charytatywny - dofinansowanie do życia dla 8 nieumiejących robić nic innego w życiu, niż grać muzę osób - dla nas.


A żebyście nie zapomnieli, to na koniec filmik:

niedziela, 30 grudnia 2007

Brzydale 2007

Nowy Rok sprzyja podsumowaniom i zamykaniem pewnych okresów. Dla nas wręcz odwrotnie. Koniec 2007 roku to - miejmy nadzieję - początek nowej epoki. A wszystko z tego powodu, że siedzimy z Limkiem i Matysiem nad nowym materiałem studyjnym.
Z tej okazji nie pokusimy się o żadne rozczulające wyznania w formie wierszykowej, albo statystyki z zagranymi koncertami, lecz zafundujemy - ku uciesze wszelkich krytyków - kolekcję zdjęć Brzydale 2007 czyli najbrzydsze zdjęcia Alicetea z mijającego roku. Wybór najbrzydszego pozostawiamy komentatorom.

Zdjęcie nr 1
"Który numer teraz gramy?"
Puzon w szczytowej formie w szczytowym momencie koncertu.
Zdjęcie nr 2
"Minister Zdrowia ostrzega"
Fred lansuje nowe trendy dla nastolatek.
Zdjęcie nr 3
"Gibon"
Dzięki temu zdjęciu Adam dostał angaż w Discovery Channel podczas dubbingowania małp.

Zdjęcie nr 4
"Uooooo"
Tak tak, wiem, powrót busem, słabe światło, kiepski aparat i niedoświadczony fotograf, hehe. Na uwagę zasługuje również Mistrz Drugiego Planu - Niecu - ten to wie jak się wystawić do zdjęcia.

Zdjęcie nr 5
"Tak daleko"
Należałoby zbadać tę roślinę.

Zdjęcie nr 6
"Demon sceny"
Nasze koncerty są pełne energii, dajemy z siebie wszystko, szaleństwo na scenie...

Zdjęcie nr 7
"Jak dwie krople wody"
Fred (ten z lewej) przed sztuką powiedział Niecowi, żeby pokazywał zęby na stejdżu, bo wtedy się wygląda fajniej.


Zdjęcie nr 8
"Kariera w zespole pieśni i tańca nie wypaliła, ale czegoś się tam nauczyłam" :) Na uwagę zasługuje również opalenizna... a może to uczulenie?


Zdjęcie nr 9
"Zdrowaś, zdrowaś"
Tam z tyłu jest mapa. Wystarczy skupić wzrok na trzech środkowych punktach przez 30 sekund, a potem lekko spojrzeć w lewo i objawi się Wam legendarna postać Władcy Bólu.

I na koniec pozakonkursowe zdjęcie Freda z jego odwiecznym trikiem imprezowym - lalusiowatymi włosami.

poniedziałek, 3 grudnia 2007

Maximum Lapidarium

Chcielibyśmy zawsze móc wracać ze sztuk z takim powerem jak podczas ostatniego weekendu. Na zaproszenie ziomów (tak, teraz już jesteśmy pewni, że to ziomy) z Projektu Zion odwiedziliśmy dwa Andrzejkowe balety. 30.11 wpadliśmy do Tarnobrzega na imprezę w klubie Maxim, a dzień później do Sandomierza, gdzie zagraliśmy seta w Lapidarium.
Ale powoli.

TBG = Tarnobrzeg
Maxim wypełniony był po brzegi szalonymi postaciami, pięknymi kobietami i przyjaźnie nastawionymi ludźmi. Sztukę rozpoczął zespół Dzieci Demokracji, a potem w pięknym stylu zaprezentował się Project Zion. Czuli, że grają na własnym boisku, zagrali niezwykle energetycznie i z patentem. Ludzie ich tam uwielbiają. Zresztą nie tylko tam, gdzie byśmy nie grali zamiatają scenę jak profesjonalni sprzątacze.
Postawili poprzeczkę bardzo wysoko, a zaraz po nich zagraliśmy my - Alicetea. Na pewno nie zaliczymy tej sztuki do najbardziej udanych, a to z powodu odjeżdżającej perkusji, pękniętej struny, braku odsłuchu i różnych tam, ale jak to mówią "złej baletnicy - plaster polędwicy". Ważne, że obecnym pod stejdżem chyba się podobało, albo z grzeczności klepali nas po plecach :)


Adaś, Mizer i głupkowaty Fred (fot. Magda)


Hotel Nadwiślański
Po sztuce przyszedł czas na nocleg w hotelu i obowiązkowe afterparty. Dołączyli do nas: Klaudiusz, Magda, Zielak i Grzegorz związani bliżej lub dalej z Zajonami. Do 6 nad ranem dyskutowaliśmy nad sensem istnienia, muzyką, dobrym dywanikiem pod gary, CGB i innymi ważnymi aspektami samoistnienia. Rozeszliśmy się w momencie gdy Fred zadał bardzo istotne pytanie z dziedziny futurologii: "A może by jeszcze po jedną skoczyć?". Koło 6 nad ranem w większości zawinęliśmy się w kimono, jednak grupa pod przewodnictwem Any udała się na misję eksploracyjną otoczenia. Z wyprawy ma powstać profil na My Space, bo historii powstało tam aż nadto.
Z samego rana, Puzon dbając o własny wizerunek odpalił to, co w Chełmie :) Każdy wie o co chodzi.


Alicetea i Klaudiusz (Project Zion) w Machinie Czasu



Lapidarium
Pogoda w Sandomierzu następnego dnia nie dopisywała gorącym baletom, ale na przekór temu wystąpiliśmy w klubie Lapidarium, w podziemiach Ratusza. I tutaj odtańczyliśmy niewielką patologię. Na scenie najpierw pojawił się miejscowy Via Rei - bardzo ciekawy zespół ze świetnymi muzykami. Ich jazz-reggae bardzo fajnie nastroił ludność i tuż po nich zaczęliśmy instalować się my - zmęczeni poprzednim baletem, zmoknięci i nażarci wietnamskich potrawek (pozdro dla dziewczyn z Ha Noi).
Ale sztuka - w naszym odczuciu - udała się wybitnie. Zagraliśmy tak, jak lubimy: z grubego palucha. Żal tylko Alicji, która borykała się z chorobą i rzadko uczestniczyła w balecie. Słychać było gorączkę, ale respekt, że dojechała. Po zachowaniu publiki wnioskować można, że odbiór też nie był najgorszy.

Pokłony dla:
Klaudiusza i Magdy. Ta para przywróciła nam wiarę w ludzi, którzy zajmują się organizowaniem baletów (Andrzej! Jeszcze cię dojedziemy, pamiętamy!). Klaudiusz dodatkowo jest rewelacyjnym perkusistą Projectu Zion, a Magda świetnym fotografikiem. Zakochaliśmy się w tych ludziach, nie ma w tym ni krzty kurtuazyjnego pieprzenia. Ci ludzie dali z siebie wszystko, byśmy mogli godnie zagrać dwie, rewelacyjne sztuki. Zadbali o każdy szczegół, byli naszymi chlebodawcami i przyjaciółmi. Ogromny szacunek dla Zielaka i Jasnego, też z Zionów, za to że byli tam z nami, pomagali we wszystkim, dodatkowo obaj obdarzeni dużym talentem do gitarowania i śpiewu. Yasny jako eMCee pokazał, że nie w kij dmucha w Duszy. Co za wygar! Zielak ma wspaniałą kobietę (pozdro!) i sympatyczną siostrzyczkę.
Jeden z najlepszych wyjazdów Alicetea ever!


Ale to nie koniec sztuk z Zionami. Zaprosiliśmy ich do Radomia na Reggae Lans Bambino Gangsta Fest do klubu Bordo już 7 grudnia. Jeśli ktoś chce zmierzyć swoje poglądy o muzyce, koniecznie musi się tam pojawić na jedynym koncercie Zionów w Radomiu. Gwarantujemy, że zamiotą.

wtorek, 27 listopada 2007

Dobrzy ludzie z Nowej Sarzyny

Weekend spędziliśmy w Nowej Sarzynie na Reggae Andrzejkach. Już w busie, nasz kierowca etatowy, Darek sprzedał info, że w tych rejonach "dobrzy ludzie żyją". Miał racje. Dało się odczuć bardzo sympatyczny klimacik zarówno pod sceną, jak i w kontaktach 1on1.
Poniżej filmik z Nowej Sarzyny zrobiony przez Marzenę:


Ale dobrzy ludzie, to nie tylko nowosarzanie, ale i pewna ekipa, z którą mieliśmy okazję zagrać - Project Zion. Ostatni raz widzieliśmy się w Kielcach na konkursie, o czym nie zapomniał wspomnieć Klaudiusz - ichniejszy perkusista - w rozmowie z Puzonem:
Puzon: A to Wy byliście w Kielcach?
Klaudiusz: No tak, złoiliście nam dupy...
Puzon: (śmiech) no cóż, takie jest życie. A jak Wam poszło?
Klaudiusz: 2-gie miejsce
Puzon: Eee, to tak bardzo wam nie złoiliśmy

Projecty Ziony poza sceną, to bardzo wyluzowani goście, balecik na backstage'u z nimi to czysta radocha. Nigdy niestygnące Alicetea wreszcie spotkali squad, który wie co to freestyle i życie w tempie wyznaczanym przez okazje.
Jako, że miejscówka koncertowa należała do mniej "renesansowych" ludzi musieliśmy ją opuścić. Za to z Projektami pojechaliśmy do Stalowej Woli i w środku nocy szukaliśmy knajpy na aftera.
Zdecydowanie dobry wyjazd!

niedziela, 11 listopada 2007

Let's get it started



Bio blog Alicetea ruszył! Mamy nadzieję wrzucać tu wszystko to, czym chcemy się podzielić, wszelkie ważniackie newsy i parę pierdół.


Przydałoby się zaprezentować band, napisać co się działo do tej pory, o Puzonie i gaśnicy, o podbojach Freda, głupotach Nieca i rozterkach Demona. Ale nie! Szkoda czasu.

Na początek fotka zrobiona przez Ewelinę i podrasowana przez O.
Do zobaczenia zara, nara

1...2...3... próba bloga

a tutej bzdury